




Zniechęcony, odłożyłem „dziadostwo” w kąt i na jakiś czas zapomniałem o temacie.




Po pracy nad wyglądem systemu, przyszedł czas na mechanizmy. Musiałem przegwintować otwór w tłoku na śrubę mocującą uszczelkę, zeszlifować krawędzie wycięcia w tłoku w którym porusza się popychacz. Do tego polerka wszystkiego co się da. Na koniec system pojechał do Hogana gdzie dostał piękną oksydę. Niestety widać wszystkie niedociągnięcia w szlifowaniu i polerowaniu. Przy kolejnej staruszce, większości błędów udało mi się uniknąć. Do kompletu Diana dostała:
- nową sprężynę, splanowane końcówki, polerka na lustro i mosiężne podkładki ślizgowe do wnętrza tłoka i na kapelusz prowadnicy. (Konceptus)
- PET’kę (po Coli)
- zmniejszyłem kanał wylotowy z 4mm na 3mm wklejając rurkę mosiężną.
- dorobiłem podkładki ślizgowe z blachy mosiężnej 0.4mm
- założyłem nową, oryginalną, uszczelkę tłoka (AKHobby)
- nowy oring portu ładowania
- kilka mosiężnych drobiazgów dla lepszego efektu wizualnego.

System kompletny i sprawny czekał na sensowną obudowę. Niestety nie natrafiłem na inną osadę więc od czasu do czasu grzebałem przy tym co miałem. Oskrobałem drewienko, odciąłem stopkę i postanowiłem dorobić wstawki w miejsca uszkodzone i pęknięte. Wzmocniłem podłużne pękniecie systemu kawałkiem sklejki.

Z deseczki dorobiłem brakujący kawałek stopki, mosiężne przekładki, czarną wstawkę z przekładki kolby S400. Doszlifowałem pod wymiar gumową stopkę, z jakiejś Chinki.





Spodobały mi się mosiężne patenty


Wreszcie mogłem poskładać całość. Odpowiednie smary i inne parametry i wszystko elegancko do siebie pasuje. Pomiary na chrono, stabilne 147-148 m/s. czyli około 6J (na Exact 4,51) A tak prezentuje się Diana w całej okazałości. Na 3 fotce razem ze starszą siostrą Diana 27



Niestety nie udało mi się jednoznacznie określić modelu. Może to być jakaś odmiana Diany 22. Na koniec kilka danych technicznych:
Długość całkowita – 97 cm
Długość lufy – 40cm
Kaliber – 4.5 mm
Waga – 2228g
Vo – 147-148 m/s
Eo – 6J
Zasięg - do płotu

Znajomi pytają mnie czy ją sprzedam? Nie, za dużo w nią włożyłem pracy. Kolega od którego ją wziąłem zaniemówił jak ją zobaczył. Fakt, teraz wygląda całkiem inaczej. Wiem, że ma twardy spust i tylko otwarte przyrządy celownicze. Ale ma to coś i jest to pierwsza, osobiście odnowiona wiatrówka. Kolejną, Dianę 27, cześć z Was, mogła zobaczyć na zlocie. Jeżeli ten przydługi opis Was nie zniechęcił, następnym razem opiszę moje zmagania z Dianą 27.

Wrażenia z użytkowania. Lekka, cicha...zabaweczka...gdyby nie twardy spust, byłaby idealna dla dzieciaków.
Na koniec, pragnę przeprosić kolegów za małpowanie ich pomysłów czy rozwiązań. Mam nadzieję, że się nie obrażą.

Na opis czeka Diana 27 a na renowację Diana 25 i 23 (prawdopodobnie

