Korzystając z wolnych, świątecznych chwil, postanowiłem wszcząć poszukiwania przyczyny tych jakże denerwujących każdego z nas pęknięć dolnej części osady..
Wątek rozwinął się w tym temacie:
http://nasze-wiatrowki.pl/viewtopic.php?t=514
Jako, że sprawdzanie przypuszczeń w praktyce mogłoby być trochę trudne i męczące (w końcu osadki pękają najczęściej po kilku paczkach śrutu, a nie po kilku strzałach), musiałem skupić się na tym, co się w szafie ukrywa
Pomysł podsunął Łucznik z tym oto defektem:
Praktycznie każde drewienko od Łucznika ma te pęknięcie..
Następna osada z podobnym sposobem mocowania systemu, czyli dwoma śrubami po obu bokach) – też pękła..
Następną, często pękającą osadą jest osada od Iża 22/38.. Nie mogę aktualnie zrobić jej fotki, ale chyba każdy wie, jak wygląda jej spód
Wystarczyło spojrzeć z góry na kolbę od Łucznika, aby upewnić się, że to musiało pęknąć..
..ponieważ grubość pierwszych 5cm na spodzie osady nie przekracza 3mm !!
Poza tym na samym początku pęknięcia widać wyszczerbienie, które zrobiła dźwignia naciągu.. - to musiało pęknąć
Aby sprawdzić, czy w Iżu nie występuje napieranie dźwigni naciągu z góry na wewnętrzną część osady, zrobiłem prosty model..
Podczepiona deseczka, aby można było prześledzić ruch dźwigni naciągu:
W stanie spoczynku..
W połowie naciągu, też nic do siebie nie dotyka – dźwignia, dzięki przegubowi, wykonuje jedynie ruch w tył:
I tak samo na finishu naciagu – w żadnym momencie nie nastapiło choćby zetknięcie dzwigni naciągu do osady..
Myślałem na początku, że wszystkiemu winne mogą być zbyt długie, boczne śruby mocujące.. Wydawało mi się to logiczne, że dźwignia naciągu w Iżu, z powodu blokady spustu jest przesunięta bardziej do boku i w czasie naciągu może napierać na wystające końcówki śrub, przez co mogłoby powstać peknięcie..
..ale to jednak nie to, ponieważ zniszczyłby się w tym przypadku najpierw gwint tych śrub, a tak się nie stało..
Patrząc na osadę od Z-800 dostrzegłem, że pomimo jest to karabinek małych rozmiarów, frez na spodzie jest sporo dłuższy, od Łucznikowego..
..a jednaj jest małe peknięcie, trudno zauważalne, ale jest..
Spojrzenie z góry i wszystko jasne.. Osada jest podfrezowana pod system porównywalnie głęboko do Łucznika. A, że frezy pod system biegną wzdłuż słojów drewna, to jest to kolejne ułatwienie do pękania..
Przypomniałem sobie, że Hatsan jest mocowany w ten sam sposób, a rzadko się słyszy żeby tam występowało takie pęknięcie.. Wystarczy tylko jeden rzut oka, aby zobaczyć jedną, znaczącą różnicę..
Chodzi o frez.. Tureccy inżynierowie postanowili dmuchać na zimne i pokierowali się zasadą – lepiej więcej niż mniej.. W wyniku czego powstał, aż tak duży, podłużny otwór.
Podobnie w starej niemieckiej wiatrówce Wagria. Dłuższy frez - główne części się już wysłużyły(sprężyna, usczelki), osada z wiekiem pękła nawet w miejscu chwytu, ale na spodzie nie ma żadnych peknięć..
Tu z kolei ponad 50-letnia wiatrówka z Czech.. Dłuższy frez, śruby pod spodem, ponad pół wieku sprawności i nic nie pęka.. Identycznie robi się dziś w Slavi 634 i jest to chyba jeden z mądrzejszych sposbów mocowania.
W Iżu osada często pęka także przy śrubach bocznych, tak jak widąć na zdjęciu naszego, forumowego Kustosza
Jest to z pewnością przyczyna chwytu podczas naciągu..
Każdy, podczas naciągu trzyma za osadę w tym miejscu:
Bo jest to po prostu wygodne. Ale przecież w tym wypadku, cała siła naciągu przenosi się na śruby mocujące, które napierają na osadę, a szczególnie te dwie pierwsze, czyli trzymające po bokach, ponieważ naciągamy trzymając za lufę.. A że, metalowe śruby są mocniejsze od struktury drewna, to wiadomo, który materiał podda się pierwszy..
Dobrym chwytem mógłby być taki, gdzie trzymamy zarówno system jak i osadę, dociskając równocześnie jedno do drugiego:
Ale, o ile w Iżu z lekkim naciągiem nie stanowi to problemu, w np. Hatsanie może okazać się trochę cięższym zadaniem.
Ale taki chwyt ochroniłby drewno też od takich wypadków:
Może macie jakieś nowe teorie??
W poszukiwaniu przyczyny pęknięć...
Moderator: Hiszpan63
-
- Posty: 258
- Rejestracja: 2007-11-14, 17:27
- Lokalizacja: Ostrołęka
-
- -#Kustosz
- Posty: 2008
- Rejestracja: 2007-10-01, 22:22
- Lokalizacja: Gdańsk
-
- -#Srebrny Dobromir
- Posty: 1786
- Rejestracja: 2008-02-03, 19:27
- Lokalizacja: Łazy
Tak sobie czytam i wszystko racja, małe conieco dołoże od siebie. Przy renowacji Dianek zauważyłem, że szerokość wyfrezowanego miejsca w osadzie, na mocowanie cylindra, jest od kilku dziesiątek mm do ponad 1mm mniejsza niż szerokość mocowania. (stan ten występuje we wszystkich posiadanych drewienkach) Dobrze to było widać gdy włożyłem cylinder w pęknietą osadę i pękniecie się "rozjechało". Po sklejeniu zapewnie ten fakt dołoży sie do tego co opisał Bjudas i tylko pogorszy sprawe... Ja podfrezowałem "deczko" wiecej niż potrzeba i po skręceniu, końcówka osady jest lekko dociągana śrubami do cylindra, niejako kompensując naprężenie.
Być może efekt taki występuje w starych "wymęczonych" drewienkach ale przy okazji jakiś prac przy pukawce nie zaszkodzi zmierzyć czy nie jest tak jak u mnie
Być może efekt taki występuje w starych "wymęczonych" drewienkach ale przy okazji jakiś prac przy pukawce nie zaszkodzi zmierzyć czy nie jest tak jak u mnie
-
- Posty: 1197
- Rejestracja: 2007-10-06, 17:12
- Lokalizacja: Józefów
Takie pęknięcie jak na ostatniej focie występuje bardzo często w chinkach, a również w Hatsanach. Przyczyna jest prosta. Słoje są równoległe do długości i w miejscu chwytu są krótkie. Poradziłem sobie z tym robiąc osady do Harnasia i Jeżyka ukośnie w stosunku do usłojenia, dzięki czemu w miejscu chwytu są one równoległe. Narazie się to sprawdza.