Próba recenzji rewolweru Dan Wesson 715

Wszystko co dotyczy wiatrówek CO2

Moderatorzy: daras, Hiszpan63, forestkorsze

radziulasek
Posty: 21
Rejestracja: 2016-04-03, 18:20
Lokalizacja: Zachodniopomorskie

Próba recenzji rewolweru Dan Wesson 715

Post autor: radziulasek »

Dan Wesson 715 firmy ASG – rewolwer marzeń ???

Po kliku latach strzelania z Anicsa A101 zamarzyło mi się posiadanie kolejnej krótkiej wiatrówki.
Jak wiecie kupiłem CZ 75 blow back firmy ASG – jej recenzję zamieściłem na forum. To jednak był zakup poboczny, skorzystałem z okazji zbliżającego się 40-to lecia i potraktowałem jako prezent z tego tytułu. Jednak od początku pierwotnym moim zamysłem był zakup rewolweru. Wiem, że tak w przypadku broni palnej jak i wiatrówek, rewolwery mają swoich gorących zwolenników i zdeklarowanych przeciwników. Ja zawsze należałem do tej pierwszej grupy. Prosta budowa, niezawodność mechanizmów i pokaźne kalibry sprawiały, że uważałem, iż dla dobrego strzelca 6 naboi to i tak o 5 za dużo… A do tego ten wygląd, ta tęsknota za czasami dzikiego zachodu, obrazem prawdziwych facetów, którzy z „coltem w dłoni” przemierzali bezkresną prerię w poszukiwaniu złota i przygód. Tyle tylko, że klimaty dzikiego zachodu nie kręcą mnie aż tak bardzo, jak współczesne konstrukcje rewolwerów takie jak choćby: Colt Python czy Anaconda, modele Smith&Wesson czy wreszcie Dan Wesson. Tak tak, klimat Eastwooda w „Brudnym Harrym” to jest to… Siłą rzeczy, postanowiłem zatem, że moja nowa wiatrówka będzie rewolwerem….
Tyle tylko, że sporo naczytałem się i dowiedziałem od Kolegów z forum, czym pachnie strzelanie z kulek BB, do tego dodałem moje doświadczenia z Anicsem , i mając tę wiedzę wymyśliłem sobie, że mój rewolwer będzie miał gwintowaną lufę, a za amunicję posłuży mu śrut typu diabolo… W ten sposób w przedbiegach odpadł Colt Pyton, Dan Wesson BB no i S&W 327 TRR8, o którego pytałem Koleżeństwo na forum.
Bardzo rozsądnym wyjściem był zakup Crossmana Vigilante, tyle tylko, że w mojej głowie cały czas tkwił REALIZM, a ten nijak się ma do plastikowej konstrukcji, na dodatek łamanej i o zgrozo - imitacji bębna. I cóż z tego, że jest tani i celnie strzela????
Na innym forum, Kolega doradzał Colta Peacemakera, szczególnie egzemplarz sygnowany logo John Wayne… Piękna wiatrówka tylko, że…. średnio podobają mi się antyki…
W takim razie na placu boju zostały tylko 3 modele: S&W 586, Dan Wesson 715 diabolo i Gamo Pr-776. Pierwszego kandydata zgubiła cena – ponad 1000 zł za zabawkę??? Przesada. Ostatecznie Dan Wesson 715 stanął w szranki z Gamo i wygrał te walkę, pokonując Gamo imitacją prawdziwych naboi do których ładujemy śrut. Mój wybraniec wydawał się być idealny: miał długą 6 calową gwintowaną lufę, otwierany bęben, był cały metalowy i miał regulowane przyrządy celownicze, a do tego bardzo mi się podobał. To troszkę złagodziło szok, jaki przeżyłem widząc że muszę na jego zakup przeznaczyć ponad 600 zł. A jaki jest naprawdę Dan Wesson 715 diabollo? Posłuchajcie.
Opakowanie-zawartość pudełka
Wiatrówka przychodzi do nas w standardowym opakowaniu. Ładne pudełko z lakierowanym wiekiem i styropianowy wkład. Oprócz samego rewolweru znajdziemy w pudełku także speed loader, 6 imitacji naboi i bardzo przeciętną instrukcję. No i hit sezonu, niby pudełeczko sugerujące jakąś dodatkową zawartość opcjonalną, a tymczasem to zwykła tekturka reklamowa zachęcająca do… zakupu akcesoriów. Nawet jednej kapsuły Co2, choćby małego pudełeczka śrutu w zestawie. Wstyd firmo ASG. Za 620 zł brutto naprawdę można by się postarać trochę lepiej. Tradycyjnie już instrukcja jest hmmm no jest. To, że brak w niej języka polskiego – mniejsza, są obrazki łatwo się zorientować, choć wkurza pomijanie nas w tym względzie, ale produkując licencjonowane i sygnowane logo producenta repliki nie napisać nawet jednej strony w instrukcji o modelu, którego repliką jest wiatrówka…. To już moim zdaniem poważne niedopatrzenie. Każdy modelarz wie, że kupując model danego okrętu czy samolotu, zawsze dostajemy rys historyczny i dane techniczne jego oryginalnego pierwowzoru. Dlaczego kupując repliką Dan Wessona 715 nie ma ani słowa o jej pierwowzorze? Trudno powiedzieć. Za ubogą zawartość zestawu, brak języka polskiego w instrukcji i jej niewielką wartość poznawczą odejmuje punkty i replika uzyskuje 6/10 możliwych.
Wygląd zewnętrzny repliki
Jeszcze chwila, rozrywamy plastikową folie ochronną i … tak już w naszej dłoni ściskamy rewolwer. I naprawdę trudno ukryć wrażenie zachwytu jaki ten model sprawia. Jest ciężki, bardzo solidnie zbudowany, cały wykonany z metalu. Rękojeść jest wykonana z tworzywa i jest gumowana co poprawia i ułatwia chwyt. Jeszcze tylko zerwanie brzydkiej naklejki informującej o energii wynoszącej całe…. 3 Joule i rewolwer prezentuje przed nami cały swój urok. Ale uwaga – Panie i osoby o małych dłoniach mogą mieć kłopot z utrzymaniem tej repliki. Rewolwer jest naprawdę duży i ciężki, a jego 6 calowa lufa sprawia, że ciąży nieco ku przodowi. Na lufie, a ściślej na jej dolnej obudowie, charakterystyczne „ręcznie pisane” logo Dan Wesson, dla mnie bardzo estetyczne, dodatkowo okrągłe logo DW znajdziemy jeszcze na rękojeści po prawej jej stronie. Mamy także oznaczenie kalibru .357 magnum, indywidualny numer seryjny oraz oznaczenie wiatrówkowe czyli literkę F oraz logo producenta ASG i kaliber .177 (4.5 mm) wraz z symbolem śrutu diabolo. No i symboliczny napis: MADE IN TAIWAN. Przyrządy celownicze są regulowane i składają się ze stałej muszki i regulowanej w obu płaszczyznach szczerbinki. Jeśli chodzi p przyrządy celownicze to jak dla mnie rozczarowują. Znów brakuje kontrastowych kropek – ułatwiających celowanie, muszka jest gruba, a szczerbinka sprawia wrażenie topornej. Przyrządy są słabo widoczne zarówno w ostrym słońcu jak i o zmierzchu. Podczas strzelania do puszek czy poperów jest ok., ale już przy tarczy szybko okazuje się, że tak wielkie przyrządy zasłaniają niewielki środek na tarczy. Nie poprawia sprawy fakt, że górna krawędź lufy jest gładka i połyskująca, a tymczasem winna być ryflowana. Ograniczyło by to znacznie słoneczne bliki. Rewolwer wykonany jest zapewne ze stopu ZnAl zwanego poetycko „gównolitem”. Jedynym elementem przyciągającym magnes jest…. śrubka od regulacji szczerbinki i sama szczerbinka. Zupełnie inaczej niż w innych rewolwerach rozwiązano otwieranie bębna. Realizowane jest to poprzez umieszczony po prawej stronie broni, tuż przed bębnem zatrzask, którego pociągnięcie w dół zwalnia zaczep i powoduje otwarcie bębna na prawą stronę. Bęben jest 6 komorowy, ładnie wykonany, wyposażony w wyrzutnik gwiazdkowy zintegrowany z osią obrotu bębna. Zamknięcia bębna dokonujemy poprzez jego zatrzaśnięcie. Kapsułę CO2 – standardowo 12 gramową montujemy w rękojeści. By tego dokonać musimy włożyć palec , a ściślej paznokieć w zagłębienie w spodniej części rękojeści i zdjęć lewą okładzinę rękojeści. Po włożeniu kapsuły CO2 dociskamy ją śrubą imbusową ukrytą w zagłębieniu w spodniej strony rękojeści. Dokręcenia śruby dokonujemy przy pomocy klucza, który znajdziemy jako zintegrowany element okładziny rękojeści – wystarczy go otworzyć jak scyzoryk i kręcąc całą okładziną dokręcić śrubę. Z jednej strony jest to wygodne , bo uwalnia nas od konieczności noszenia przy sobie klucza imbusowego. Z drugiej jednak strony kręcenie całą nakładką rękojeści jest mało wygodne. Pochwała należy się firmie ASG za to, że po złożeniu okładziny rękojeści trzymają się pewnie, nic nie trzeszczy ani nie piszczy nawet przy mocny męskim uścisku. Rewolwer wyposażono także w bezpiecznik, czego nie posiada oryginał. Bezpiecznik ten umieszczony jest na samym końcu gniazda w którym pracuje kurek i jest mikroskopijnej wielkości. Z prawej strony tuż nad rękojeścią umieszczono dwie kropki białą i czerwoną. Nie trudno się domyśleć, iż jeśli dźwignia bezpiecznika jest w pozycji białej, to replika jest zabezpieczona, gdy w czerwonej – przeciwnie. Chwyt rewolweru jest bardzo ergonomiczny, wygodnie się z niego celuje i strzela, choć daleko tu do ergonomii jaką prezentuje CZ 75. I oczywiście zgoda, nie można porównywać rewolweru z pistoletem, ale wyprofilowanie rękojeści już tak.
W kategorii wygląd repliki odejmuje punkty za przyrządy celownicze i z czystym sercem mogę dać
8/10 punktów.
Speedloader i opcjonalne akcesoria
Małe plastikowe urządzonko mające ułatwiać ładowanie imitacji naboi do bębna. Mimo kiepskiego wrażenie jaki robi – działa bardzo dobrze. Tyle tylko, że kąt o jaki odchyla się bęben od ramy rewolweru jest taki, iż speedloader mieści się akurat – luzu brak . Trzeba więc trochę poćwiczyć, ale zapewniam – da się. Opcjonalnie do naszego Wessona można dokupić nakładkę montowaną na dwie śruby wkręcane w spodnią cześć obudowy lufy. Nakładka zawiera dwie szyny akcesoryjne – górną i dolną, według standardu Weaver, umożliwiające montaż kolimatora, celownika optycznego, latarki, czy celownika laserowego. Dostępna jest ona aż w 4 kolorach: srebrny, antracytowy, niebieski i czerwony. Dalibóg po co komu rewolwer z niebieską lub czerwoną nakładką – nie wiem, ale znając dzisiejsze „standardy” to trzeba się cieszyć, że nie oferują w kolorze róż majtkowy. Osobiście uważam, że taka nakładka wygląda bardzo ciężko na broni, a obładowana celownikiem i kolimatorem całkowicie zaburza wygląd tego pięknego rewolweru. Najlepsze jest jednak to, że kosztuje ona zaledwie… 219 zł…. Mam niejasne wrażenie, że ktoś upadł na głowę. Co gorsza upadając na nią podyktował jeszcze ceną za dodatkową/zapasową imitację łuski – równe 10 zł. Prawdziwa okazja…. Za chore ceny akcesoriów i fatalny wygląd nakładki z szynami daje replice 3/10.
Strzelanie i celność.
Kapsuła CO2 załadowana, teraz biorę w dłoń imitacje naboi. Są dobrze wykonane, na wtoku moją mikroskopijny napis cal. 177 4.5 mm oraz symbol diabolo. Śrut ładujemy tam, gdzie umieszczono gumową uszczelkę czyli w miejsce gdzie zwykle znajduje się spłonka w naboju. Bajer polega na tym, że śrut wciskamy do wnętrza imitacji naboju a ten wyglądający jak prawdziwy nabój wkładamy do bębna. Oczywiście po wystrzeleniu 6 sztuk możemy otworzyć bęben i wyrzucić ekstraktorem łuski do ponownego załadowania. Brawo za realizm, ale prawdę powiedziawszy dużo wygodniej wcisnąć śrut do łuski, gdy ta jest już w bębnie.
Rewolwer strzela w trybie SA/DA. Możemy sami napiąć kurek – jest on wygodny i świetnie wyprofilowany. Skracamy w ten sposób drogę spustu. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by strzelać korzystając z trybu DA. Podczas naciśnięcia na spust, kurek ulega samo napięciu, bęben się obraca o jedna komorę i w końcu pada strzał. Uczciwie rzecz ujmując nawet w trybie SA spust określił bym jako twardy. Ciesz to, że nie ma żadnego jałowego biegu. W trybie DA jest moim zdaniem bardzo twardy i wymaga silnego nacisku co nie sprzyja precyzji szczególnie u amatorów.
Strzelałem w trybie SA z odległości 7 metrów do tarczy typu Ts-9. Śrut Logo Sport HN. Wszystkie 6 przestrzelin ułożyło się w polu oznaczonym cyfrą 10. Rozrzut był niewielki, przestrzeliny dotykały się brzegami. Niestety z każdym następnym załadowaniem bębna przestrzeliny nie układały się już tam gdzie mierzyłem, a na dole i po prawej stronie. I tak było aż do końca gazu. Z jednej kapsuły wystrzeliłem około 60 razy. Niestety celność pozostawiała trochę do życzenia. Jak na sprzęt z gwintowaną lufą strzelający śrutem - bardzo wyczuwalny jest ubytek gazu i tenże ubytek owocuje lokowaniem przestrzelin prawo dół. Za strzelanie i celność przyznaje replice 7/10 punktów, odejmując jeden punkt za bardzo twardy spust i dwa za wyraźne przesunięcie ŚPT w miarę zużywania gazu w naboju CO2. Po 6 calowej gwintowanej lufie spodziewałem się lepszych rezultatów.
Podsumowanie
Mam piękny rewolwer, którego aż miło wziąć do ręki. Wykonanie stoi na naprawdę wysokim poziomie. Realizm także. Szkoda że ASG nie wpadło by produkować pudełka na naboje wyglądające jak prawdziwe, a w nich 20 sztuk imitacji amunicji do ładowania śrutu. Wstępnie załadowane w domu diabolo, i wyciągane z pudełka po 6 „naboi” i ładowanie ich do bębna w terenie. Sam miód. Ale pewnie wtedy za takie pudełko trzeba było by zapłacić ze 300 zł Hmm - muszę pogadać na strzelnicy może odłożą mi puste pudełko z plastikową wkładką po .357 Magnum. Tylko poczekam aż ktoś zmądrzeje i imitacje naboi będą po 6 zł nie po 10…
Zawiodłem się jednak jeśli idzie o celność. Jest celniej niż w przypadku kulek BB ale do jakiejkolwiek precyzji droga jeszcze daleka. To wciąż trochę precyzyjniejszy „puszkobijca” i pogromca „Francuzów” niż rewolwer tarczowy. Czy było warto go kupić? Tak było, bo jest pięknym przedmiotem do posiadania, czyszczenia i „mienia” z funkcją całkiem fajnej zabawy strzeleckiej. Tylko cena jest z innego świata. 400 - 450 zł oto realnie skalkulowana cena za tę zabawkę.
Zalety:
• Piękne i solidne wykończenie
• Duży realizm i spore podobieństwo do oryginału
• Dobre spasowanie okładzin rękojeści
• Łatwy sposób ładowania kapsuły CO2
• Zintegrowany klucz nimbusowy z okładziną rękojeści
• Ciekawe wykończenie w kolorze Steelgray
• Ładnie wykonane imitacje naboi do ładowania śrutu
• Dobra praca mechanizmów repliki

Wady:
• Zbyt wysoka cena
• Uboga zawartość opakowania
• Zbyt toporne przyrządy celownicze
• Słabo widoczne przyrządy celownicze
• Duży spadek celności wraz ze spadkiem ilości Co2 w kapsule
• Przesadzone ceny na akcesoria i na zapasowe imitacje naboi.

Cóż podobnie jak w przypadku CZ 75 blow back na usta cisną się te same słowa. Piękna wiatrówka, niczym smaczna potrawa, cóż jednak z tego skoro cena przesolona i psuje smak. Jeśli możecie sobie pozwolić na takie wydatek, to powiem szczerze, rewolwer daje dużo frajdy. Ale chwilówek na niego nie bierzcie. Naprawdę nie warto.
Zastanawiałem się jeszcze czy owo zrywanie dół –prawo nie wynika z mojego błędu strzeleckiego i twardości spustu, ale spróbowałem raz jeszcze i było to samo. Na świeżej kapsule – przestrzeliny w środku tarczy, po 3 bębnach prawo dół. A zatem to nie przypadek.
Pozdrawiam serdecznie.
Radek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

[
Ostatnio zmieniony 2017-03-09, 21:04 przez radziulasek, łącznie zmieniany 1 raz.