Opis zdarzenia:
Skończył mi się normalny śrut, przespacerowałem się więc po pracy do "sklepu z bronią" w celu nabycia czegoś do postrzelania. Mając w perspektywie strzelanie w Lidze odniosłem wrażenie, że zasadniczo co bym nie nabył, to i tak będzie dobre - no, chyba że śrut zbyt luźno wchodzi w port. Przeglądając ofertę sklepu, a przebogata ona była, tfu, dla bogatych ona była, wzrok mój przyciągnęło opakowanie rzeczonego Tomitexa. Mając już doświadczenia z tzw. kulą gładką naprawdę nie wiem co mi do głowy strzeliło... kupiłem. Cena była oczywiście zachęcająca, ale kupiłem to dlatego, że polskie.
Po otworzeniu opakowania ślipiom mym kaprawym ukazały się dość przyzwoicie, w porównaniu z kulą, wyglądające śruciny. Jakby smarowane czymś, bo cośtam się lekko błyszczało. No dobra, jak dodają bonusy w zestawie, to fajnie. Przyzwoicie wyglądające - ale i tak znajdziemy tam różne farfocle na fartuszkach śrucin - tyle że nie tak duże i nie w takiej ilości jak w kuli, która chyba jest odpadem przemysłowym.
Wyglądem się nie strzela. Zapragnąłem przemieścić pocisk za pomocą tłoka, cylindra i krótszej niż ustawa przewiduje lufy w kierunku tarczy. W tym celu ująłem śrucinę w palce, i zacząłem pakować do portu. Ładować. Pchać. Nie schowała się cała. Dla porównania:
Exact 4,50 wchodzi lekko i się chowa, czuć minimalny opór,
H&N Diabolo Sport 4,50 wchodzi z delikatnym oporem,
H&N Finale Match 4,50 wchodzi również z oporem, minimalnie ale odczuwalnym (oba w porównaniu do Exacta),
Umarex szpic gładki - jego to można wrzucić w lufę i jeszcze drugi włożyć,
Tomitex kula gładka - nie raz, nie dwa i nie dziesięć przyciąłem śrut zatrzaskując lufę.
Tomitexy są bardzo twarde. Kuli nie dawało się normalnie włożyć, a i naciskając palcem człowiek dorabiał się raczej odcisku na nim. Diabolo Sport wchodzi trochę łatwiej, ale i tak nie do końca.
Ojej, śrutu nie mogę porządnie włożyć. Nic to. Czas na oddanie strzału!
Huk. Mam tłumik, zdążyłem się już obyć z dźwiękiem wydawanym przez moją wiatrówkę i wyżej wzmiankowane szlachetne gatunki śrutu, dlatego to posłyszałem. Ale to nie wszystko. Huk był, to wiadomo, coś go musiało spowodować... ano był to proces przepychania śrutu przez lufę podczas strzału. No ale w porządku, zdarza się najlepszym.
Wiatrówka kopie teraz jak cholera. Raz za razem, z rzadka zdarzają się spokojne strzały - wiadomo wtedy, że śrut nie miał jakichś masakrycznych problemów z opuszczeniem lufy.
Diesel, zjawisko znane. U mnie nie występowało od czasu zainstalowania Finale Match - po prostu, co tam było, to wywietrzało, wyleciało, spaliło się. Tomitex przywołał jednak najsłodsze wspomnienia z pierwszych chwil posiadania przeze mnie wiatrówki. Zacytuję nawet, co sobie wtedy, jak i wczoraj, pomyślałem:
Wnioski:K..., ale śmierdzi
- ładne dziurki,
- kupować tylko po wcześniejszym przetestowaniu.
Rozrzut: nie zrobię testów z paru powodów: za mała dostępna odległość, za bardzo kopie - trzeba się naprawdę postarać żeby się wstrzelić, no i zdjąłem, głupi byłem, Hensoldta*, który stracił teraz nieco orientację w terenie - w sumie dlatego strzelam teraz z Zomza 4x.
* ma najmniejszą paralaksę. Jest, ale można dziurkę w dziurce zrobić z pozycji "na glebie".
Mam nadzieję, że swym elaboratem nie zanudziłem Szanownego Grona.