Niestety wbrew pozorom , będąc na rancho nie dysponowałem zbyt fachowym sprzętem do obróbki drewna , ani też materiałem... Jak się nie ma co potrzeba to się robi tym co jest.
Pokręciłem się po Rancho i wpadła mi w oczy całkiem ładna sękata deseczka (wiekowy już bok starego łóżka, ale zdrowy ) .
Konstrukcja jest banalna więc może co nieco po prostu pokarzę

Tak rozpoczęło się moje dłubanie.

Pierwsza przymiarka ...

Pierwsze cięcia.. Nie zdawałem sobie sprawy ile serca trzeba włożyć w (chyba Świerkowa ) deskę , aby stępić jak do tej pory niezawodną piłkę z porządnego multi-narzędzia .

Po wymianie piłki na piłę moja deseczka zaczęła nabierać oczekiwanych kształtów...

Na czymś jednak karabinek musi zawisnąć - czas na uchwyty..
Tu z pomocą przyszły mi listwy z orzeszka..
I docinanie, wycinanie, dłubanie i szlifowanie, jednym słowem rzeźba..


W między czasie szlifowanie, szlifowanie i szlifowanie...


Uchwyty nabrały odpowiedniego kształtu, czas na przymiarkę.
no i oczywiście , znowu szlif... ach...




Oczywiście po przymiarce okazuje się że jeszcze co nieco trzeba dorzeźbić tu i tam..
Cóż ostry nożyk w łapki i jazda.


Czas na ostateczne przymiarki po odpowiednim doszlifowaniu.


No i można zacząć montować.
Do połączenia użyłem najzwyklejszych wkrętów do drewna i płaskowników z lekkich stopów, od strony ściany aby wzmocnić konstrukcje, niestety chyba nie uwieczniłem tych elementów aparatem podobnie jak montażu wieszaków (te ostatnie widać przynajmniej po części przy efekcie końcowym) .
Wszystko ładnie pięknie, karabinek ma już swoje miejsce, tylko co z tłumikiem...
wpadłem na Genialny pomysł wykorzystania starych luf Aluminiowych od replik ASG, oczywiście na szybko dociąłem odpowiednie odcinki lufy i orzechowe uchwytu na tłumik.
(Czego też nie uwieczniłem na foto


Zatem czas na efekty tego dłubania raz na dworze, raz w pokoju i tak na zmianę dzięki aurze która postanowiła poczęstować mnie dawka gimnastyki z bieganiem z tym całym bajzlem raz tu raz tu..
Efekt końcowy tuż przed konserwacją...
Dodam skromnie że przeszedł moje oczekiwania.


Tuż przed malowaniem Bejca Rustikalną , oczywiście rozmontowałem wszystko i powtórka z rozrywki , czyli szlifowanie jeszcze raz wszystkiego...
No cóż czas na malowanko.
Miał być mahoń dosłownie nakropiony wiśnia , niestety bejcy mahoniowej posiadałem
resztkę , dosłownie nakrętkę, a nie było sposobu na zdobycie nowej buteleczki mahoniu, za to wisni pod dostatkiem, cóż..
Niezależnie ode mnie wyszła sama wiśnia.
Pierwsza warstwa...
Nie byłem zadowolony...




Na szczęście każda kolejna warstwa przynosiła ulgę dla mojego zmysłu estetycznego...


I tak w kółko aż do uzyskania efektu ostatecznego.
Z którego, nie ukrywam, jestem bardzo zadowolony







Zanim jeszcze zawiśnie na ścianie przykleję cienkie paski filcu na uchwyty w miejscu styku karabinka i tłumika z uchwytami , co by Sharpik miał wygodnie i się nie rysował.
Zarówno pracując nad wieszakiem jak i już go publikując, doceniałem pracę jednego z forumowych kolegów, mowa tu oczywiście o Darku, do prac którego mój wieszak się bezdyskusyjnie nie umywa .
Podziwiam , bardzo piękny, wdzięczny i nie wątpliwie pracochłonny fach!
Gratuluję i poniekąd zazdroszczę, Kunsztu i Cierpliwości.
Mam nadzieję że Was nie zanudziłem.
Dziękuję za uwagę i Pozdrawiam!
Edit:
Dla lubiących popatrzeć więcej fotek z dłubania w galerii :
http://kombat69.fotosik.pl/albumy/660357.html