Silnik trzeba kupić fabryczny i w dobrym stanie. Do tego mozliwie prosty i najlepiej sprawdzony przez lata produkcji. Za to nie musi być nowy

Moim czterometrowym bezikiem zasuwam po Wisle z czterokonną Yamahą. Dobrze idzie, ale jest trochę za ciężka dla rufy akurat mojej łódki, żałuję więc, że sprzedałem małą Hondę 2,3. Znajomy Orion pływa od lat po Wiśle i Pisie własnie z małą Hondą. Prosty, lekki i trwały silnik. Łatwy do przenoszenia, przewożenia i przechowywania. W tej klasie każdy silnik będzie głośny, dopiero Honda 5KM będzie zauważalnie cichsza, ale to nadal jeden cylinder, więc wibracje itd, a cena już spora. Przy małej Hondzie nalezy unikać wersji z gazem w suwaku, to po prostu bardzo niewygodne rozwiązanie, a jeżeli mamy wersję ze sprzęgłem odśrodkowym, to już jest idealny silnik do niedużej łódki. Silniki z tzw. kajakowe, z długim prostym wałem śruby, to techniczny anachronizm i raczej ciekawostka, niż sprzęt użytkowy, na rzece dość uciążliwa w użytkowaniu. Ale widziałem kajaki smigające z takimi silnikami i było ok. Przyzwoity silnik elektryczny z akumulatorem jest drogi, a znacznie bardziej uciążliwy w uzytkowaniu i ogranicza go pojemność akumulatora, co bardzo przeszkadza przy kilkudniowych wypadach nad wodę. Mniejsze silniki - Mikroma, Sevylor - nie sprawdzą sie w nurcie rzeki.
Polecam lekturę forów blizszych omawianemu tematowi, np -
http://www.haczyk.pl/forum/viewtopic.ph ... ight=honda
http://www.motorowodny.com.pl/forum/index.php