Tak wyglądał mój OJR przed renowacją.
Kaliber 4,5mm, gładkolufowy, wkładka w lufie mosiężna.
Osada została odnowiona w sposób, który już kilkakrotnie został dokładnie opisany. Papier ścierny gradacji do 800 i kilka godzin monotonnej pracy. Bejca - dąb rustykalny i olej lniany kilkakrotnie.

Ciekawostką jest stopka, nacięta poprzecznie z wybitym numerem (jak wyżej). Pod nacięciami znajduje sie maleńka cyferka "2" wysokości mniejszej niż 1mm.
Gorsza sprawa z częściami stalowymi - paskudne wżery, porysowania, zmatowienie powłoki.
Nigdzie nie ma śladu po oksydzie. Czy była?


Tak wygladaja części po kilkunastu godzinach żmudnego szlifowania papierami ściernymi, ściernicami listkowymi na trzpieniu - gradacja 80,120 oraz polerowaniu. papier ścierny 80, 120, 180, 240, 280, 320, 360, 400, 500, 800, 1000, pasta polerska zielona.





muszka - piekielna robota, była cała we wżerach

szczerbinka

OJR złożony - czy ma zostać polerowany, czy oksyda? Na linii osada - cylinder widoczna jest linia głębokich wżerów.





Do szczęścia i całkowitej renowacji brak jeszcze: dwóch podkładek pod boczne śruby mocujące - oryginalne są bardzo przeżarte. Śruby boczne - wymiana na komplet ( zachowała sie jedna oryginalna). Brak również spustu z bolcem. Bolec to nie problem - odpowiednie wiertło i po sprawie. Sam spust - do dopasowania, bądź dorobienia. Uszczelka tłoka - skórzana - do dopasowania od innej wiatróweczki ( średnica cylindra 25mm).
Do tej pory poświęciłem na odnowienie około 40godzin, czyli albo jestem powolny jak żółw, albo za dokładny.
Ciekawe ile mi zajmą Dianki, są w gorszym stanie, w jednej osada również do odtworzenia.