a co tam. Była okazja postrzelać to i tarcze się się przydały.

Udało się uzyskać 12 metrów. Karabinek ustawiony na jakimś urządzeniu i polarze no i pal!
I tak przeleciało przez lufy prawie po paczce śrutu.
Nigdy nie potrafiłem ustrzelić dobrego wyniku, do czego się przyznaję. No i karabinek nie za bardzo tarczowy.
Lecz pochwalę się tarczami, nawet dla tego żeby nikt mi nie zarzucał że z chinki nie da się strzelać.

Oczywiście są to wybrane moje najlepsze tarcze.
Wiem że to nie są wyniki olimpijskie, lecz to moja życiówka.

Nie wiem kiedy następny raz będę miał okazję postrzelać, więc muszę je potraktować jako moje największe osiągnięcie.
Poza tym strzelanie do tarcz nie dla mnie. Jest za nudne i naprawdę można przy tym się spocić próbując się skoncentrować.