To może i ja wtrące trzy grosze, bo tak czytam o FT i HFT...
A to zupełnie inne strzelanie.
Więc tak - do FT ten sprzęt co masz to się niejak nie nadaje. Karabin nie jest dość celny, ciężki i powtarzalny, żeby z pozycji siedzącej dowolnej FT strzelić na każdych zawodach więcej niż dwadzieścia parę punktów. A to i tak przynajmniej o dziesięć za mało, by myśleć o podium. Pewnie, ze wszystkiego można trafić jak się ma umiejętności i dobry dzień, ale czy na następnych zawodach też uda się ta sztuka? Wątpię. Podobnie luneta - do FT nie nadaje się zupełnie, bo na za małe powiększenie, za grube kropki, za dużą głębię ostrości.
Legend to zarąbista luneta do strzelania HFT2. Dlaczego? Ze względu na jej legendarną nomen omen wytrzymałość. Osobiście słyszałem o jednym przypadku posypania się na jakimś Hatsanie. Z powodu pancerności lubiana i ceniona przez ludzi, którzy ze sprężyn strzelają dużo. A trzeba strzelać dużo, żeby osiągać wyniki, więc więcej chyba pisać nie muszę...
Ale Ty masz PCP. Bardzo fajny lekki klarabinek, który trzeba tylko doposażyć. Legend ma kilka zalet ale i jedną wadę - strasznie gruby krzyż. Za wadę można też poczytać średniej jakości obraz, ale tu akurat Burris czy parę innych wspomnianych wyżej wynalazków szczególnie nie odbiegają in plus. Gruby krzyż przeszkadza w braniu poprawek. Coś, co w Zeissie czy nawet u mnie wygląda jak 1/3 dota, w legendzie jest "zaokrągleniem pierwszej kropki na tym grubym czymś". Pół biedy przy bliskich celach, ale przy dalekich trudno przez kropkę zobaczyć killzonę. A pewnie, że można się przyzwyczaić, tylko po co?
Moim zdaniem najlepiej zrobisz jak sprzedasz szybko legenda póki jeszcze jest sporo wiatrówek sprężynowych i popyt na ten konkretny model lunety. Za jakiś czas sprężyny zaczną odchodzić do lamusa, już dziś na zawodach jest stosunek między HFT1 a HFT2 jak cztery czy nawet pięć do jednego. Może się okazać, że przyszły sezon będzie ostatnim, gdy ludzie startują w HFT2, a później, gdy będzie tylko klasa HFT Open tej lunety za dobre pieniądze nie sprzedasz...
Co kupić? To zależy ile chcesz wydać. Ja w kwocie do 1000 złotych poleciłbym Burrisa Timberline 4.5-14x32. Praktycznie pomijalny błąd paralaksy, w miarę ładny obraz, w miarę OK krzyż. Żadne mecyje, ale paru strzelców i to z czołówki PFTA strzela z tą lunetą i "dają radę". Sam myślę o tym w kontekście lunety na karabinek córki z uwagi na stosunkowo niską masę.
BE3200 ze stałym powiększeniem x10 to moim zdaniem największa pomyłka w HFT jaką można popełnić. Wymaga przefokusowania na dzień dobry, bo nominalnie ostrzy od 25y, a to dużo za dużo. Ale to jeszcze pół biedy. Gorsze jest to, że nawet po przekręceniu ostrości ma stosunkowo małą głębię. Efekt? Rozmazane cele niżej punktu ostrzenia i powyżej. Jasne - na zawody jak znalazł, przyda się do oceny odległości. Tyle tylko, że zawody to będzie drobny ułamek tych chwil, które sędzisz na strzelaniu. Pójdziesz sobie na strzelnicę, na łąkę, na działkę pojedziesz i wszędzie będziesz miał to samo - w większości wypadków nieostry obraz. Skutek - za parę lat będziesz mógł sobie wybrać jakieś bardzo seksowne oprawki do okularów w Vision Express, druga para za pół ceny
Jeśli masz większą kasę to można byśleć o Leupoldach albo Bushnellach z serii 4200. (Powyżej 2 tys z serii 6500). Nie wiem czego tam kolega Bonzoo nie zobaczył lub co zobaczył, ale to dobra optyka. W granicach 3 tyś kupimy Zeissa lub Kahlessa. Można, ale znów - PO CO? Różnica tak na prawdę między lunetą za 1900 a 3100 nie jest już jakaś powalająca. Trzeba pamiętać, że strzelamy głównie za dnia albo w nocy z silna latarką. Raczej nie robimy tego przy świetle księżyca, raczej celujemy na małe odległości. Nie potrzebujemy zarąbiście jasnych nocych szkieł ani rozdzielczości, która pozwoli nam odróżnić każdy włos na dziku stojacym 200 metrów od nas. Potrzebna jest optyka, która - ma mały lub akceptowalny błąd paralaksy, w miarę jasny obraz, w miarę dobrą rozdzielczość i w miarę normalną cenę.
Gdzieś jest jakaś granica rozsądku. Najczęściej kupno dwa razy droższej lunety od tej którą akurat się posiada to w 10% potrzeba a w 90% czysty snobizm. No chyba, że masz lunetę Professional 4x20 za 30 zł z Allegro
Pewnie, że każdy z nas ma jakieś osobiste preferencje. Ja wybierając 6500 kierowałem się krzyżem, jakościa obrazu i SF które ma dla mnie duże znaczenie. Jeśli dla kogoś boczne koło paralaksy nie jest potrzebne to spokojnie może kupić Leupolda lub przyoszczędzić i kupić BE4200 4-16x40.
Albo w ogóle nie szaleć i kupić małego DOT-a albo poczekać i kupić nowego YaroDota.
I jeszcze jedno, co zawsze powtarzam - liczą się przede wszystkim umiejętności. Sama luneta nie namierzy celu, tak samo jak sama wiatrówka go nie trafi. A już zupełnie nie zgadzam się z tezą, że 90% celności to optyka. Uważam, że strzelec to 51% sukcesu. Karabin 30% i 19% dam na lunetę i montaż. Przy czym "strzelec" to nie tylko ten, co celuje i ściąga spust, to także ten, co zerował karabin i ustawiał sprzęt pod siebie oraz ocenia odległość w terenie...