Hehe, ja wymuśliłem coś takiego:
Rzołożyłem pokrowiec na stole (mam taki z gąbką), łoże oparte o gąbkę, z góry lekko przytrzymuję i ka-bum! Tylko jakoś nie pomyślałem, żeby sobie krzesełko do tego dodać...
Efekt: dycha ustrzelona, dużo razy 7-8-9 trafione, mimo wszystko jeszcze się trząsłem (to od przykucanej pozycji
I jednak kopnięcie sprężyny czasem zachwieje
). Jabłko też zrzucone. Odległość - 21 m.
Potem zacząłem z przyklęku i ze stojaka do pokrywki po małym słoiku walić - z pokrywki strzęp został
Odległość ta sama.
Ale ale... Mam trzy rodzaje śrytu:
- Exact 4,52 grzyb,
- Crosman 4,50 szpic
- jakiś niemiecki, 4,50 ścięty-tarczowy.
I najcelniejszy był ten ostatni. Crosmana nosiło strasznie. Exact też jakoś tak sobie strzelał.
Jak z otwartych strzelałem, to różnicy zbytnio nie odczułem, przy lunecie już tak...
I ten niemiecki jakoś tak najbardziej otwór w lufie wypełnia... Hm.
Ach, jak ja bym tak chciał na 40 m i więcej taką celność osiągać
Ale powoli, powoli...
Mam jeszcze pytanie takowe:
Czy miedzy montaż a lunetę dajecie jakieś osłonki, np. taśmę, żeby montaż nie rysował lunetki?