Meistermacher czyli Anschutz Match Model 220

Sprzęt sprzed 1985 roku

Moderatorzy: daras, Hiszpan63, forestkorsze, krzysztof

Awatar użytkownika
krystian
Posty: 576
Rejestracja: 2007-10-05, 15:01
Lokalizacja: tuszyn

Meistermacher czyli Anschutz Match Model 220

Post autor: krystian »

Są w historii konstrukcje mające olbrzymie znaczenie dla rozwoju danej dziedziny , rewolucyjne w swoim czasie i podnosząca rozwój tej dziedziny na znacząco wyższy poziom .

Tak było z GREAT EASTERN Isambarda Kingdom Brunela, Model T Forda czy VW Käfer Ferdinanda Porschego. W broni strzeleckiej takimi przełomowymi konstrukcjami były z pewnoscią rewolwer Colta, pistolet Browninga M1900, karabin Mauser 1898 czy ckm Hiriama Maxima , a potem MP Bergmana czy StG 44.

Również w broni sportowej są takie zasłużone konstrukcję.

Jedną z nich jest karabinek matchowy Anschutza - Model 220 z racji zdobytych medali i tytułów mistrzowskich (jak w 1966roku w Wiesbaden gdy Gerhard Kümmet zdobył pierwszy swój tytuł MŚ uzyskując 385 na 400 punktów ) nazwany twórcą mistrzów ("Meistermacher"), która to nazwa przeszła po pewnym czasie na całą markę .

Karabinek ten produkowany w latach 1959-1967 powstał też w niebagatelnej jak na ten rodzaj broni liczbie 11 000 sztuk stając się prawdziwą kuźnia kadr niemieckich strzelców matchowych tamtych lat .

Dziś karabinek ten w epoce PCP , czy nawet w porównaniu do młodszych sprężyn - FWB 300, Diany 75 czy Anschutzów 250 i 380 nie robi tak dużego wrażenie - ot kolejny karabinek z bocznym naciągiem, anachronicznie wyglądającą dźwignią naciągu, klockowatym łożu o dość specyficznie wyprofilowanym chwycie i potężnym płaszczu lufy (czy napewno płaszczu ) o średnicy 22 mm o bardzo słabym i jakby przesuniętym w czasie odrzucie Ot taka kolejna Hanka 312 tylko, że lepiej wykonana - chciałoby się powiedzieć ale...

Ten osłabiony bardzo mocno i przesunięty odrzut stanowił właśnie o jego sile - hydrauliczny oporopowrotnik będący częścią efektywnego systemu antyodrzutowego oraz najwyższa precyzja wykonania, w połączeniu ze wspaniałymi materiałami i dużą liczącą 4,3 kg masą pozwalały temu karabinkowi święcić triumfy i uzyskiwać kolejne rekordy i tytuły.

Przełamał też królujący dotąd klasyczny system z łamaną lufą i stał się poczatkiem wyścigu zbrojeń w skonstułowaniu doskonałej idealnej "sprężyny"

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Teraz kilka własnych subiektywnych wrażeń .

Karabinek bardzo składny - dobrze wyprofilowany chwyt typu "KaiserGriff" (choć wyglądajacy dziwnie i "garbato") z pięknym ciętym moletowaniem . Sam się składa do strzału i tu małe zdziwienie i może jedynie wrażenie , że te katalogowe 4,3 kg jakieś dziwne ciężkie - to z pewnością "zasługa" olbrzymiej średnicy płaszcza lufy biegnącego przez całą długość. Mam zresztą wątpliwości czy jest to aby płaszcz a nie sama lufa gdyż są na niej wybiote napisy Anschutza jak to jest w innych karabinkach tej firmy właśnie NA LUFIE
Pomimo dziwnego i dość śmiesznego wyglądu zakończenie dźwigni naciągu powoduje, że jest ona bardzo ergonomiczna i wygodna w obsłudze . Posiada też pomysłowo pomyślaną blokadę (uważam, że wygodniejszą niż w FWB 150 czy 300S)

Karabinek ten nie posiada żadnego zewnętrznego bezpiecznika a za to delikatny spust i jak każda matchówka szczególnej uwagi przy manipulowaniu .

Najtrudniej wypowiadać się o samym strzale gdyż widać, że karabinek naprawdę długo leżał i nie strzelał i wymaga co najmniej solidnego przeglądu i renowacji "oporopowrotnika" co nie powinno nastręczać większych problemów gdyż sądząc z oryginalnej instrukcji jest on uszczelniany zwykłymi oringami . Sam strzał jest jednak całkiem przyjemny i choć czuć lekki odrzut dzieje się to już znacznie po wystrzale.

Także ciekawie jest rozwiązana kwestia ładowania śrutu - po naciągnięciu dźwigni z dołu cylindra na wysokości portu podchodzi do góry specjalna rynienka w którą układa się śrut i dopycha się go do środka - niestety najwyraźniej wymaga regulacji gdyż w posiadanym przeze mnie egzemplarzu pochodzącym z produkcji po 1963 roku wychodzi zbyt mało i śrut trzeba ładować bezpośrednio do portu co zbytnio wygodne nie jest


Generalnie jest to taka doskonała Hanka 312 (tylko o 8 lat wcześniejsza ) i po dopieszczeniu będzie z pewnością cudownym karabinkiem tym bardziej, że kosztowała chyba mniej niż swoja enerdowska bardzo uproszczona naśladowniczka - praktycznie 400 zł .

Ja zaś spełniłem jedno ze swoich marzeń - "pyknąć" co najmniej kilka razy z tego legendarnego i nieznanego mi wcześniej karabinka

A swego czasu strzelał naprawdę dobrze

(tekst autorstwa Andrzeja Kliszewskiego)

krystian
Ostatnio zmieniony 2007-10-29, 18:57 przez krystian, łącznie zmieniany 2 razy.