Założenia: zwiększenie ilości dwutlenku węgla wykorzystywanej podczas akcji strzału

Pierwsza rozbiórka wyglądała bardzo egzotycznie - 15 minut studiowania schematu, następnie śrubokręt w prawą, młotek w lewą i do dzieła. Mam zamiar zrobić z tego osobny ilustrowany referat, jednak już teraz warto zwrócić uwagę na ważną rzecz:
cokolwiek nie wyjmujemy z wiatrówki, robimy to bardzo ostrożnie. Fabryczne krawędzie metalu są kompletnie nieobrobione i wrzynają się w uszczelki jak w masło.
Przez nieuwagę potraktowałem tak wszystkie trzy uszczelki lufy oraz jedną komory.
Po złożeniu zapodałem kapsułkę CO2 i: działa; wiatrówka nie wypuściła od razu całego gazu, więc cel pierwszej rozbiórki został spełniony - nie jest gorzej niż było. Kapsułka poleżała przez noc - i ilość gazu która wybyła była raczej niezauważalna. A to dlatego, że myślałem że mi się pudełko śrutu prędzej skończy niż (1) dwudniowa kapsułka CO2.
Dzisiaj rozebrałem ją po raz drugi. Efekty, o ile do czegoś doszedłem, będą znane kiedyś w przyszłości - CO2 się skończyło. Jednak jest jeszcze jedna wazna rzecz. Na złączeniu cylindra z modułem lufy/zamka jest taka dziwna uszczelka - skręcając obie części wiatrówki nie można zrobić tego za mocno, bo się dziadostwo spłaszczy i kanał dolotowy będzie mniejszy.
Warto przy pierwszej rozbiórce zebrać wszystkie śruby i przejść się do odpowiedniego punktu handlowego celem dosztukowania. Po udanej operacji oryginały wywalić. To samo można zrobić z oringami.