
Nie będzie to czysty opis kolejnego karabinka, jak to miałem w zwyczaju robić do tej pory.
W tym przypadku ProSport stał się jakby katalizatorem podsumowania roku zabawy wiatrówkami.
Właśnie rok temu po miesięcznym studiowaniu informacji na forach zdecydowałem się na zakup używanego Hatsana.
Po dmuchawkę pojechałem do Zduńskiej Woli (odbiór osobisty i możliwość przestrzelania był jednym z priorytetów).
Kolega ów z Harnasia, który był jego pierwszą wiatrówką, przesiadał się od razu właśnie na ProSporta.
Kiedy mi powiedział za ile go kupił, to pomyślałem sobie w duchu, że wariat

Przetestowałem Harnasia, z grzeczności walnąłem kilka razy z PS-a i na owe czasy poza pracą spustu różnicy nie widziałem.
Dla laika to wiatrówka i to wiatrówka.
Owszem, poczytałem na forum co to za dmuchawka, czemu tyle warta i pomyślałem, że może kiedyś i ja tak mocno zwariuję.
Tak więc moja droga do ProSporta był kompletnie inna niż kolegi.
Co się stało z moim Hary i co biedaczysko przeszło w moich rękach

W międzyczasie przez moje łapki przewinęły się Iżyki, Bajkał, Haenelki, Diany i inne wiatrówki.
Dzięki tym konstrukcjom, nauczyłem się nie bać rozkręcać żelastwa, zaglądać do środka i co się da poprawiać.
Drugą korzyścią było przekopywanie tematów na forach w poszukiwaniu wiedzy o konkretnym modelu, a przy okazji znajdowanie ciekawych wiadomości na temat innych wiatrówek.
Swoimi spostrzeżeniami i opisami prac postanowiłem podzielić się ze społecznością wiatrową na forum.
Nauczyłem się pisać obiektywnie, stu procentowe przekonanie mieć tylko sprawdzonych namacalnie faktów, nie "misiać" i przede wszystkim pisać konkretnie.
Większość tych opisów można znaleźć u nas na "Swawolnej Kompani Strzeleckiej", a wszystko to sprężyna Piotra od którego dostałem zaproszenie do klikania na nowo tworzonym forum.
W arsenale ostała się Diana, Hania i FWB, które ma u mnie dożywocie i dzięki któremu zobaczyłem co to HFT.
Tu zaczął się jakby kolejny etap mojego wiatrowania.
Forum przekopywałem już pod kątem opisu zawodów, warunków tam panujących, opisów sprzętu stosowanego przez zawodników.
Konkrety za i przeciw, taki model, a taki model.
Słowem wiele godzin i dużo przysłowiowych "garnków zupy".
Tak narodził się pomysł o zbieraniu środków i przymiarce do zakupu AirArmsa TX Mk III.
O ProSporcie nawet nie marzyłem, choć ktoś powie, że to tylko trochę więcej niż TX.
Jednak życie potrafi robić niespodzianki, a poznani dzięki forum ludzie mile zaskakiwać.
To dzięki Cezarowi i jego wyrozumiałości, to oficjalne podziękowanie, mogłem się stać szczęśliwym posiadaczem PS-a

Jaki jest ProSport.
Ten kawałek opisu proszę traktować raczej jako subiektywny.
Wygląd większość z was zna ze zdjęć z netu, z bliska zaś robi ogromne wrażenie.






Pomimo, że wagą jest zbliżony do FWB to w ręce trzyma się go za dość potężne łoże inaczej.
Z racji tego, że jest krótszy i bardziej zwarty od FWB, nie ciąży tak bardzo na lufę.
Dla przypomnienia PS z Burrisem waży 4,7kg, tyleż samo co FWB z muchą i diopterkiem.
Jak do mojej fizjonomi łoże i baka jest wycięta bardzo dobrze.
Chwyt wielkością odpowiada mojej dłoni, bezpiecznik odblokowuje się jednym ruchem kciuka, a palec wskazujący trafia od razu na język spustu.
Siła potrzebna do naciągnięcia sprężyny jest do przyjęcia, ja opieram stopkę o prawe udo trzymając wiatrówkę za chwyt.
Sposób idealny do pozycji klęczącej, a z tej najczęściej strzelam, przy siedzącej też zdaje egzamin.
Śrut załadowany, spust odbezpieczony, palec na język i pada strzał.
Kop w postaci puknięcia w ramię jest, w końcu to sprężyna, bez żadnych systemów antyodrzutowych.
Teraz już będzie obiektywnie i namacalnie.
Lufa na chrono 16,5 Joula. Dzięki Cezarowi karabinek miał już dotoczoną prowadnice z ertalitu.
Ja w komplecie dostałem ertalitowy kapelusz do tłoka i różnej grubości podkładki pod sprężynę.
Zabieram się do rozkładania karabinka i tu kolejne zaskoczenie.
Do rozkręcenia całości potrzeba trzech kluczy nimbusowych i jednej płaskiej 11-ki.
Sprężyna oryginalna od PS- a, fi drutu 2,9mm, zwoi 25, długość 215mm.
Końce splanowane poprawnie, ja tylko dopolerowałem je na lusterko.
Wyjąłem oryginalny dociążnik tłoka o wadze 40g, a jego miejsce wstawiłem dotoczony z teralitu, masa 4g.
Na prowadnice trafiła ta sama ilość podkładek co przedtem, składam i całość na chrono.
Pierwsze dwa strzały 16,8 i 16,9, kolejne już za limitem.
Rozbiórka ponownie i tym razem dla sprawdzenia zostawiam tyko po dwie najcieńsze podkładki na końcach sprężyny.
Efekt 13,5 Joulika na chrono.
W chwili obecnej metodą prób i błędów system ustawiony jest na 15,3J na N&N FTT.
Na Exact-cie miałem dziwne odskoki (wtedy gdy luźniej wchodził do portu), a na H&N-ie trzyma równo 232-234m/s.
Ktoś zapyta czemu nie 16,3 jak dopuszczają przepisy zawodów FT i HFT , ano dlatego, że organizatorzy mogą dysponować inaczej wyskalowanym chrono i wtedy jak przekroczymy owe 16,3J, to możemy sobie wystartować po za klasyfikacją.
Teraz spust. Tu byłem zaskoczony na plus i na minus.
Na plus możliwością regulacji długości I-go i II-go stopnia, oraz tzw. wagą czyli twardością.
Kręcić można do upadłego, tylko żeby się w tym nie zgubić.
W chwili obecnej udało mi się ustawić podobnie jak w FWB i jest O.K.

Na minus zaskoczony byłem językiem spustu, dokładnie to z czego (jak) jest wykonany.
Jest to zwykły odlew powleczony czymś złotym, myślałem, że będzie to kawałek porządnego mosiądzu, może kiedyś sam taki dorobię.
Druga sprawa to luz boczny na języku, ale tu z pomocą przyszedł temat kolegi 'kamikaze' z iwebu i jest już po problemie.
http://bron.iweb.pl/viewtopic.php?t=7279
Przy okazji wypolerowałem też powierzchnie trące o siebie w mechanizmie spustowym.




Na chwile obecną przyzwyczajam się do niego.
Strzelanie z PS-a nie przypomina strzelania z żadnego karabinka jaki do tej pory miałem.
Krótkie, treściwe puk i śrucik w celu.
Testu na skupienie nie robię, bo najpierw muszę się nauczyć z niego strzelać.
Na chwilę obecna liczy się tylko dla mnie efekt, czy figurkę złożę, czy też nie.
Ot i tyle
